poniedziałek, 30 października 2006

Placki-Pankracki

Czyli jak "katolicy" z neokatechumenatu rozumieją Eucharystię

Uwielbia Dusza Moja Pana Mego Moc
Czyli odkrycie Eucharystii

Zawsze pasjonowała mnie historia. Odkrywanie i szukanie korzeni związanych z tematem którym byłem właśnie zainteresowany. Dlatego wielką wartością było dla mnie, gdy wchodziłem na drogę wiary i nawrócenia, odkrycie Eucharystii. Czym jest i skąd się wzięła. Dziką rozkosz wręcz odczuwałem słuchając o jej początkach.
Zaskoczeniem był fakt, że nasza chrześcijańska Eucharystia swoimi źródłami sięga pomroki dziejów. Czasów jeszcze przedjudaistycznych. Tysiące lat wstecz. Że początek ma w święcie wiosny. Pogańskim święcie. Kiedy to ludzie obserwując niezrozumiałe dla nich zjawiska natury, roczny cykl przyrody, zaczęli odczuwać radość z wiosennego przesilenia. Ze zwycięstwa wiosennego nowego życia nad zimową śmiercią. Przypisywali temu wymiar magiczny i nadprzyrodzony. Tworzyli pewne ryty; np w celu zapewnienia dobrego roku, obfitego w plony, poświęcali swoim bóstwom pierwociny zbóż, placki zbożowe, młode wino, czy pierworodne zwierzę - często koziołka lub baranka. Wejścia do swoich szałasów malowali krwią ofiarnego zwierzęcia, aby zapewnić sobie przychylność bogów.
Taki to lud z podobnymi mniej więcej zwyczajami wiosennymi upatrzył sobie Prawdziwy Stwórca, aby dokonać z nimi Historii Zbawienia. Zbawienia od niszczycielskiego grzechu. Zbawienia od niemożności kochania spowodowanej egoizmem. Zapragnął aby byli szczęśliwi i wraz z nimi, a może poprzez nich cała ludzkość uwikłana w wojny, chęć posiadania, żyjąca w ciągłym lęku przed śmiercią, bez znajomości Boga i Jego Przeogromnej Miłości.
Zaczął ten lud wychowywać. Stopniowo, łagodnie, wchodząc w ich pogańskie, dzikie zwyczaje, delikatnie kierując ich w stronę prawdy i miłości. Niczego nie narzucał z góry, jedynie pomagał im w przeróżny sposób. Objawiał im swoje prawdziwe oblicze etapami, w miarę jak rosła ich zdolność rozumienia Go.
Bóg spojrzał na nich gdy byli niezorganizowanym tłumem niewolników w mocarstwie o największym podówczas znaczeniu - Egipcie. W pocie i głodzie, pogardzie i beznadziejności wyrabiali cegły z gliny i słomy. Nie mieli żadnych praw, większa kara groziła za zabicie zwierzęcia niż członka tego ludu - Hebrajczyka. Bóg spojrzał na ich poniżenie i zlitował się nad nimi. Mocarną ręką wybawił ich z niewoli i wyprowadził na wolność. Ze śmierci do życia. To wydarzenie musiało od razu im się skojarzyć z ich wiosennymi zwyczajami. Zwłaszcza że Bóg, aby Mu zaufali, dał im znaki zrozumiałe dla nich. Mieli upiec chleby na drogę, przaśne, bo nie było czasu na fermentację i wyrośniecie. Mieli zabić i upiec baranka, młodego, w sile wieku, bez skazy, jego krwią wymalować odrzwia swoich namiotów, jako znak rozpoznawczy dla anioła śmierci. Pierworodni tych co nie mieli wymalowanych drzwi - czyli Egipcjan - wyginęli. Hebrajczycy w pośpiechu opuścili Egipt ścigani przez wojska władcy kraju - faraona. Bóg otworzył przed nimi Morze Czerwone, aby przez nie przeszli i zatopił w jego wodach ich prześladowców. Odczuli potęgę Pana. Byli wolni. Ku jego czci śpiewali pieśni pochwalne. Błogosławili Go. Na pamiątkę Wyjścia z Egiptu zaczęli co roku świętować to wydarzenie wraz ze znakami (chleby, baranek itp.) pomagającymi im rozpamiętywać tę Paschę, czyli życiodajne przejście Boga, ze śmierci niewoli przywołującego do życia w wolności. I Paschę tę świętują do dzisiaj. Oczywistą rzeczą jest, że Pascha świętowana po wybawieniu z Egiptu wyglądała inaczej niż ta z epoki niewoli babilońskiej, a jeszcze inaczej w czasach Chrystusa czy dzisiaj. Ich zwyczaje ulegały ewolucji w miarę jak wzrastało zrozumienie Boga. Krwawe ofiary z czasem zastąpiły ich symbole. Przykładowo, barana zastąpił jego udziec, krew zastąpiło wino itp.
W czasach Jezusa rozwój Paschy osiągnął szczyt. Stała się etycznym świętem rodzinnym. Zawsze jednak centrum Paschy stanowiło spożywanie przaśnego chleba jako symbolu niewoli i udręczenia w Egipcie oraz Kielicha Zbawienia jako symbolu wyzwolenia, jako krwi baranka paschalnego, znaku wyjścia z niewoli i wejścia do Ziemi Obiecanej. Oczywiście były tam również jeszcze inne znaki: haroset, czyli czerwone ciasteczka z cynamonem - na pamiątkę wyrabianej w Egipcie cegły, gorzkie zioła - symbolizujące gorzki smak niewoli, woda, ocet itd. Świętowano całą noc. Jedzono, pito wino, dużo się modlono, tzn błogosławiono Boga przed każdą kolejną czynnością. Opowiadano również dzieje "Wyjścia" i interwencje Boga w historii. Uobecniano w ten sposób tamte wydarzenia. Dorośli w tę noc swoją wiarę przekazywali dzieciom poprzez odpowiednią katechezę z omówieniem Paschy i jej wartości. Punktem szczytowym tego nocnego zgromadzenia było wzniesienie tzw. Kielicha Błogosławieństwa i modlitwy wykonane w trakcie tego rytu.
Jezus Chrystus w Wielki Czwartek przeżywa wraz z uczniami taką właśnie Paschę. Jest prawowiernym Żydem i nie do pomyślenia byłoby gdyby tego nie zrobił. Zresztą cała ta historia zapowiada właśnie ten moment i to co nastąpi w najbliższych dniach.
Jezus sprawuje tę Paschę jako Wielki Liturg, jako ten do którego odnoszą się zapowiedziane wcześniej znaki. Celebruje wszystko dokładnie, zgodnie z sederem (rytuałem paschalnym). Nadaje jednak wszystkiemu nową treść.
Gdy dochodzi do momentu spożywania i błogosławienia chleba (zazwyczaj robi to głowa domu - przewodniczący zgromadzenia) Jezus bierze go w ręce i odmówiwszy błogosławieństwo, łamie i daje uczniom mówiąc: "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje" (Mt 26,26). Pan Jezus nie wprowadza tu nic nowego, „wchodzi” natomiast w bardzo stary zwyczaj. Robi to, co od wieków czynią tej nocy wszyscy Żydzi. Jednak nadaje temu znakowi nowy wymiar. Mówi, że to już nie jest ten chleb udręczenia, który do tej pory spożywali ale, że teraz jest to Jego Ciało, które za nich będzie udręczone i połamane. I ten właśnie chleb będą spożywać na wieczną pamiątkę.
Następnie przychodzi moment gdy gospodarz podnosił w górę Kielich Błogosławieństwa. Jezus czyni dokładnie to samo. Odmówiwszy modlitwę dziękczynną, błogosławiąc Boga za ten kielich radości i wyzwolenia, za ten kielich wejścia do Ziemi Obiecanej, kielich z winem oznaczającym również krew baranka, dzięki której Hebrajczycy ocaleli przed śmiercią w Egipcie, mówi: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt 26,27). Znowu nadaje znakowi nową treść. Teraz jest to kielich radości, dający oczyszczenie wejściu do naszego ciała, jakim są nasze usta. Broni przed śmiercią, grzechem, nieprzyjacielem (demonem), zupełnie jak w Egipcie. To wszystko w pełni zrealizowało się w krzyżu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał abyśmy mieli życie wieczne, abyśmy mogli żyć w wolności dzieci bożych. Abyśmy nie wchodzili w niszczący nas grzech. Chleb oznacza śmierć i ofiarę, wino zmartwychwstanie i wolność.
Nasza Eucharystia jest wielkim hymnem dziękczynienia za wszystkie te cudowne i wspaniałe rzeczy które Bóg uczynił też i dla nas. Hebrajczycy po przejściu przez Morze Czerwone również hymnem błogosławili Boga za wybawienie. Eucharystia nieprzypadkowo poprzedzana jest liturgią słowa, która uobecnia Boga w naszym życiu. Powielany jest tu również rytuał paschy żydowskiej.
Liturgia wigilii paschalnej, wielkanocnej, jest matką wszystkich Eucharystii. Jest potężnym przejściem Pana dającym życie. Jest wielkim wydarzeniem liturgicznym powielanym każdej niedzieli. Eucharystia jest małą Paschą której szczytem jest właśnie Liturgia Wigili Paschalnej. Kościół pierwotny sprawował ją całą noc, wtedy był również czas na chrzty katechumenów, czyli tych co pragnęli włączyć się we wspólnotę Kościoła (tak jak Hebrajczycy poprzez „chrzest” w M. Czerwonym przeszli z niewoli do wolności stając się ludem bożym - Kościołem. Jezus też poprzez swój chrzest krwi odkupił swój lud, a z wody która wypłynęła z Jego boku (po ugodzeniu włócznią przez żołnierza) narodził się nasz Kościół. Dlatego woda i chrzest ma tak olbrzymie znaczenie w liturgii wielkanocnej, którą z czasem z przyczyn technicznych rozdzielono na kilka dni: Triduum Paschalne i ranną mszę - rezurekcyjną, w Wielką Niedzielę. Ale zawsze jest to jeden ciąg liturgiczy.
To odkrycie czym jest Eucharystia, czym jest Liturgia Paschalna, miało dla mnie przełomowe znaczenie. Pełniejsze jej zrozumienie zainicjowało mnie do drogi ku wierze. Do rozsmakowania się w Jezusie Chrystusie.
Ten szkic powyżej przedstawiony w schematyczny i ubogi sposób, z racji braku miejsca i chęci niezanudzenia czytelnika, absolutnie nie wyczerpuje tematu. Jego głębia jest w rzeczywistości o wiele bardziej szersza i bogata. Nie sposób ująć go na jednej stronie gazety w niskich lotów felietonie. Można tylko powtórzyć za Maryją: "Uwielbia dusza moja Pana mego moc, raduje się me serce w Bogu Zbawcy mym... Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący. Jego imię jest Święte."(Łk 1,46 - 49) I tym hymnem uwielbienia - „Magnificatem” spróbować oddać sens uczestnictwa w tym wielkim wydarzeniu jakim jest Eucharystia

poniedziałek, 23 października 2006

Wtórny analfabetyzm polskich katolików

Rok temu GAZ napisał:

Ilu było apostołów? Ośmiu? Trzynastu?... - w telewizyjnych teleturniejach ludzie podają różne odpowiedzi, tylko nie "dwunastu". Żeby katolicy umieli odpowiedzieć na elementarne pytania dotyczące swojej religii, przed każdą niedzielną mszą będziemy wyjaśniać zasady katechizmu - zapowiedzieli biskupi diecezji płockiej. Wczoraj w kościołach północnego Mazowsza i części województwa kujawsko-pomorskiego msze św. poprzedził pierwszy z cyklu wykładów "Katechizmu Kościoła katolickiego".

O uczynkach nie wspomnę

"Jest wielu chrześcijan, nawet o wykształceniu uniwersyteckim, o wybitnej wiedzy świeckiej i wysokiej kulturze humanistycznej, którzy nie posiadają żadnej prawie kultury religijnej. Niektórzy pozostali ze swoją wiedzą religijną na poziomie resztek swoich wiadomości religijnych, niezapomnianych jeszcze z czasów dziecięcych i odpowiadających tylko świadomości dziecka" - napisał w liście pasterskim na Wielki Post biskup płocki Stanisław Wielgus.

- Proszę zapytać znajomych, czy wiedzą, czym jest Trójca Święta, Duch Święty albo co znaczy "wcielenie Chrystusa" - mówi rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku ks. Ireneusz Mroczkowski. - Katolicy kandydaci na studia wyższe nie potrafią wymienić darów Ducha św. czy grzechów głównych. A o uczynkach miłosiernych co do duszy i ciała już nie wspomnę. W przypadku części katolików możemy mówić wręcz o wtórnym analfabetyzmie - uzupełnia rektor.

Z czego może to wynikać?

- Odpowiem pytaniem: a w ilu polskich domach jest katechizm Kościoła katolickiego?

Ilu apostołów? Byle nie dwunastu

Pierwszą katechezę "Dlaczego katechizm?" przygotował bp pomocniczy Roman Marcinkowski. "Pytanie wywołuje być może zdziwienie" - odczytywali wczoraj księża we wszystkich parafiach. "Jesteśmy przecież dorośli, a katechizm kojarzy się nam z Pierwszą Komunią Świętą, odnowieniem przyrzeczeń chrztu św. czy bierzmowaniem".

Według bp. Marcinkowskiego rekatechizacja ma jednak głęboki sens, bo u części katolików wiara jest związana jedynie z praktykami religijnymi, mniejsza jest natomiast świadomość tego, w co się wierzy.

"Wystarczy popatrzeć na telewizyjne teleturnieje - pisze biskup. - Czyż nie czujemy się zawstydzeni, gdy ich uczestnicy nie potrafią dość często odpowiedzieć na elementarne pytania dotyczące Chrystusa, Pisma św., historii Kościoła?".

- Pamiętam pytanie w telewizyjnym teleturnieju: "Ilu było apostołów?". Różne padały odpowiedzi, tylko nie "dwunastu" - wspomina ks. Krzysztof Jończyk z Ciechanowa. - Spotkałem też katolika, który nie do końca był przekonany, że Jezus był postacią historyczną. Uwierzycie?

W krótkich tekstach odczytywanych przed niedzielnymi mszami mają się znaleźć m.in. opis problemu, jaki mogą przeżywać współcześni ludzie, a następnie odpowiedź zgodna z doktryną Kościoła. Opracowanie tematów poszczególnych katechez bp Wielgus powierzył zespołowi 70 teologów, katechetów, duszpasterzy i dziennikarzy katolickich. Np. ks. Mroczkowski opracował dwie katechezy: "Bóg wierny i sprawiedliwy" oraz "Mężczyzną i kobietą stworzył ich". - Ja natomiast przygotowałem "Hierarchię Kościoła" - mówi ks. Jończyk. - Przystępnym językiem staram się opowiedzieć o papieżu i biskupach jako o następcach apostołów ustanowionych przez Jezusa.

Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa rekatechizacja. Biskupi mówią o "szeregu lat".

Ciekaw jestem, czy po półtora roku jest jakikolwiek postęp?

niedziela, 22 października 2006

Pneuma to jest to!

Ciekawostka muzyczna ze strony Diecezjalnego Seminarium Duchownego w Płocku:

Festiwal muzyki ekumenicznej Song of Songs w Toruniu rozpoczął występ dzieci z Arki Noego. Pod sceną i w jej okolicy było bardzo ciasno, gęsto i duszno, bo na koncert przybyli rodzice ze swoimi dziećmi z całego miasta. Jednak po ostatniej piosence Arki, zaczęło się robić coraz luźniej, mimo tego, że za moment rozpoczynał się drugi koncert. Po pewnym czasie było nawet miejsce, aby na chwilę usiąść. Przypadkowi uczestnicy festiwalu mogli sobie zadać pytanie, jaki zespół teraz będzie cieszył ludzi swoją muzyką i dlaczego robi się tyle miejsca? Za kilka chwilę otrzymali odpowiedź...

Pneuma...

Nie każdy przepada za muzyką, którą ten zespół proponuje, a niektórzy zadają sobie nawet pytanie jak można jej słuchać? Ale dla tych, którzy lubią ciężkie brzmienie połączone z ciekawymi tekstami, często zaczerpniętymi z Pisma Świętego.

Pneuma to jest to!

Obecnie zespół tworzą: Kuba "KIKUT" Mańkowski (gitara, vocal), Marcin "KRUKO" Krukowski (gitara), Adam" DYFER" Karendys (bas), Przemek "T.YoY" Chłąd (perkusja). Do tej pory Pneuma nagrała trzy albumy: „Wiatr wieje tam, gdzie chce”, „Barakha” i ostatni- „Kokon”. „Widzisz” - piosenka z ostatniego albumu, jest godna polecenia przynajmniej z kilku powodów. Ja chciałem tylko zaznaczyć, że jeśli ktoś ma wątpliwości czy przy tego rodzaju muzyce można przeżyć jakąś chwilę refleksji czy zadumania to polecam właśnie ten kawałek...

kl. Maciej Szostak


Wyobrażacie sobie Państwo na stronie płockiego seminarium podobną zajawkę z koncertu np. chorałowego? Bo my nie.
Ze swej strony klerykowi Maciejowi polecamy kubeł zimnej wody na głowę. Zamiast!

Ks. Stanisław czuwa...

Informacyjna Agencja Radiowa donosi:

Jak powiedział w rozmowie z IAR były sekretarz Jana Pawła II, kardynał Stanisław Dziwisz, wszystkie zapiski Papieża zostaną opracowane i zarchiwizowane w Centrum im. Jana Pawła II w Krakowie. "Trzeba dać możliwość ludziom nauki opracowania, zobaczenia i wykorzystania tych materiałów. To jest wielkie archiwum" - mówi kardynał Dziwisz. Obecnie wszystkie notatki znajdują się w Domu Polskim w Rzymie.

Jak rozumiemy, Stanisław kard. Dziwisz wypełnia w ten sposób ostatnią wolę Zmarłego, który wyraźnie nakazał w swoim testamencie:

Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław...

sobota, 14 października 2006

Rewia mody liturgicznej

Niedawno pisaliśmy o pokazie mody i technik fryzjerskich "Headgames", który został zorganizowany przez firmę Wella we wiedeńskim Kościele Wotywnym.

Dziś dla odmiany - pokaz "mody" zorganizowany przez parafię Eisenstandt-Oberberg w Austrii. Tę samą, w której spoczywają doczesne szczątki Józefa Haydna.

Ciekawe, czy ci "modele" (ks. Marcin Korpitsch z kolegą) wiedzą, co czynią?









piątek, 13 października 2006

MATRIX, czyli tak naprawdę reforma ta jeszcze się nie zaczęła

Pod koniec czerwca Katolicka Agencja Informacyjna napisała:

O odkrycie prawdziwego ducha reformy liturgicznej Soboru Watykańskiego II, zaapelował abp Albert Malcolm Ranjith Patabendige Don. Pochodzący ze Sri Lanki sekretarz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wyraził pogląd, że tak naprawdę reforma ta jeszcze się nie zaczęła. W wywiadzie dla francuskiego dziennika "La Croix" hierarcha potwierdził też, że sprawy liturgii należą do priorytetów papieża Benedykta XVI. Abp Ranjith skrytykował fakt, że od pewnego czasu zapomina się, iż liturgia ma wprowadzać atmosferę głęboko mistyczną, wznosić człowieka do poziomu nadnaturalnego, aby zbliżył się do misterium Boga. Tymczasem w społeczeństwach, które ubóstwiają człowieka, silne jest dążenie do stania się aktorem liturgii, jej kontrolowania i dowolnego zmieniania. W rzeczywistości jednak jest ona darem i zakłada postawę adoracji wobec Boga. (...) Pytany, czy soborowa reforma liturgii poszła za daleko, abp Ranjith zauważył, że zmiany wynikające z konstytucji Soboru Watykańskiego II "Sacrosanctum Concilium", które miały uczynić z liturgii drogę prowadzącą do wiary, były wprowadzane zbyt pospiesznie, bez liczenia się z tradycją i prawdziwym duchem liturgii. (...) Lankijski arcybiskup przypomniał, że teksty soborowe nie nakazywały księdzu stać twarzą do zgromadzonych, ani nie polecały zastępować łaciny językami narodowymi, a jedynie dopuszczały je w Liturgii Słowa. (...). Abp. Ranjith zauważył również, że ryt trydencki nie jest "poza prawem" i że coraz więcej młodych księży chce w nim sprawować Mszę św. "Czy należy do tego bardziej zachęcać? Zdecyduje o tym Papież" - stwierdził arcybiskup. (...)

Jeśli reforma liturgii wg wskazań soboru "tak naprawdę jeszcze się nie rozpoczęła", to jakimi słowami określić ten wszechogarniający bajzel liturgiczny, który widać naokoło? Czym jest zatem Novus Ordo Missae, jeśli nie owocem "reformy liturgii"? Dlaczego oszukiwano nas przez 40 lat wmawiając nam, że wszystko idzie zgodnie z planem?

Ale cieszymy się, że w Watykanie znowu wolno mówić prawdę. I witamy Jego Ekscelencję w naszym "klubie", bo mówi dokładnie to samo, co my, zwolennicy Tradycji Katolickiej. Tyle, że nas mało kto traktuje poważnie. Zamilczeć arcybiskupa Alberta Ranjitha już nie będzie tak łatwo.

Serce się również raduje, a dusza śpiewa, gdy z ust wysokiego kurialisty watykańskiego pada informacja, że coraz więcej młodych kapłanów nie chce się tknąć "wyrobów czekoladopodobnych" i domaga się umożliwienia im odprawiania w prawdziwym, katolickim i ponadczasowym rycie Mszy świętej. Tymże samym, który do swojej śmierci celebrował św. Pius z Pietrelciny (o. Pio), tymże samym, w którym odprawili swoją pierwszą Mszę świętą zarówno sługa Boży Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Tą samą Mszę świętą, której słuchał książe Mieszko po swoim Chrzcie świętym; którą odprawiali św. Wojciech i św. biskup Stanisław; której słuchał król Jan Sobieski na Kahlenbergu, gdy wyruszał na bój, aby udowodnić, że to Bóg prawdziwy zwycięża, a nie bożek Allah. Mszę świętą, którą celebrował we wszystkich krajach, które ewangelizował - apostoł narodów, św. Maksymilian Maria Kolbe. Trudno się dziwić młodym kapłanom, kapłanom na wieki, że pokornie proszą o to, aby znaleźć się w tak doborowym towarzystwie - świętych i prawych katolików. Wiernych prawdzie, a nie mrzonkom i permanentnie nowelizowanym tekstom wypluwanym bez opamiętania przez kserokopiarki.

środa, 11 października 2006

Popularność Kroniki wzrasta...

Miło mi poinformować, że Kronika Novus Ordo jest regularnie przeglądana przez co najmniej dwóch użytkowników "nadających" z pewnej sieci rozległej :)

Ostatnimi czasy zaobserwowaliśmy również, że nasza Kronika jest coraz częściej odwiedzana przez internautów z katolickich seminariów duchownych, wydziałów teologicznych różnych uniwersytetów, serwerów zakonnych, a nawet kurii diecezjalnych i metropolitalnych. Cieszy nas to niezmiernie i korzystając z okazji - zapraszamy wszystkich odwiedzających nas seminarzystów i kapłanów na nasze FORUM DYSKUSYJNE.

niedziela, 8 października 2006

Rubryki Novus Ordo - wersja 1970 contra 2002

Zadałem sobie trud porównania tekstu rubryk (instrukcji obsługi) do posoborowego Mszału Rzymskiego - wersji 1970 (pierwszej edycji) oraz wersji 2002 (trzeciej edycji)

Oto kilka znalezionych przeze mnie ciekawych i zastanawiających różnic (zestawiłem odpowiadające sobie numery artykułów):

IGMR 1970

84. Po przybyciu do ołtarza kapłan i usługujący wykonują stosowny gest czci, czyli głęboki ukłon albo - jeśli jest tam tabernakulum zawierające Naświętszy Sakrament - przyklęknięcie. Jeśli przyniesiono w procesji krzyż, umieszcza się go obok ołtarza lub w innym stosownym miejscu. Świeczniki przyniesione przez usługujących umieszcza się w pobliżu ołtarza lub na stoliku bocznym. Ewangeliarz kładzie się na ołtarzu.


IGMR 2002

122. Po przybyciu do ołtarza kapłan i usługujący wykonują głęboki ukłon. Przyniesiony w procesji krzyż z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego można ustawić obok ołtarza, aby pełnił funkcję krzyża ołtarzowego, który winien być tylko jeden. W przeciwnym razie należy krzyż procesyjny ustawić w godnym miejscu. Świeczniki umieszcza się na ołtarzu lub obok niego. Ewangeliarz kładzie się na ołtarzu.



Msza św. w obecności tylko jednego usługującego:

IGMR 1970

213. Po wykonaniu stosownego gestu czci wobec ołtarza, kapłan wykonuje znak krzyża mówiąc: "W imię Ojca i Syna... itd.". Odwraca się do usługującego i odmawia jedną z form pozdrowienia. Ryty penitencjarne kapłan odprawia stojąc u stóp ołtarza.

214. Potem kapłan wstępuje po stopniach do ołtarza, całuje go, udaje się do mszału po lewej stronie ołtarza i pozostaje tutaj aż do modlitwy powszechnej.



IGMR 2002

257. Następnie kapłan razem z usługującym, stojąc, żegna się i mówi: W imię Ojca itd.; zwróciwszy się do ministranta, pozdrawia go, stosując jedną z przewidzianych formuł.

258. Potem następuje akt pokuty i zgodnie z przepisami recytuje się: Panie, zmiłuj się i Chwała na wysokości.

259. Następnie, mając ręce złożone, kapłan mówi: Módlmy się. Po stosownej chwili milczenia rozkłada ręce i wypowiada kolektę. Kończy ją aklamacja ministranta Amen.



i najlepsze na koniec:

IGMR 1970
267. Ołtarzy bocznych powinno być niewiele. W nowobudowanych kościołach powinny być lokalizowane w kaplicach, w jakiś sposób oddzielonych od wnętrza kościoła.

IGMR 2002
(brak odpowiednika)


Czy nie odnosicie Drodzy Czytelnicy wrażenia, że w latach 1970-2002 starannie usunięto z IGMR wszystko, co choćby trochę mogło sugerować, że Mszę świętą jednak celebruje się "twarzą do Pana Boga" albo że można budować w nowych kościołach ołtarze boczne, a w ołtarzu wielkim może być Tabernakulum?

Jeszcze o Ołtarzu i Tabernakulum

Ponieważ otrzymaliśmy kilka maili po ostatniej publikacji, w ramach uzupełnienia chcielibyśmy przypomnieć kilka dokumentów Kościoła:

Obecne Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego nakazuje:

IGMR 299. Ołtarz winien być zbudowany w oddaleniu od ściany, aby łatwo można było obchodzić go dookoła i celebrować przy nim w stronę ludu. Wypada go tak umieścić wszędzie, gdzie to jest możliwe.

Altare maius exstruatur a pariete seiunctum, ut facile circumiri et in eo celebratio versus populum peragi possit, quod expedit ubicumque possibile sit.

Ten przepis nie dość, że dotyczy TYLKO NOWOBUDOWANYCH kościołów, to jeszcze odwołuje się do Instrukcji Inter Oecumenici, z dn. 26.09.1964, n. 91: A.A.S. 56 (1964) s. 898. (w IGMR przypis Nr 116), która jedynie zaleca: Lepiej jest (Praestat ut) budować, a nie nakazuje: Winien być zbudowany... W dodatku instrukcja mówi o Ołtarzu WIELKIM (co świadczy o tym, że DOPUSZCZA budowanie ołtarzy bocznych!)

Ciekawe, dlaczego zacytowano co innego niż napisano w instrukcji Inter Oecumenici, w szczególności - zalecenie zastąpiono nakazem? Ktoś wie?

Święta Kongregacja Obrzędów, Instrukcja Inter Oecumenici o należytym wykonywaniu Konstytucji o Liturgii.
90. Przy budowie nowych kościołów, przy restauracji kościołów albo też ich przystosowaniu usilnie należy zabiegać, aby się one nadawały do odprawiania czynności świętych, stosownie do ich natury i do osiągnięcia czynnego uczestnictwa wiernych (por. Konst. art. 124).

91. Lepsze jest wystawienie ołtarza wielkiego w takim oddaleniu od ściany, aby go łatwo można obejść i aby celebra mogła się odbywać twarzą do ludu (...)

Praestat ut altare maius exstruatur a pariete seiunctum, ut facile circumiri et in eo celebratio versus populum peragi possit.


jak widać - w art. 90 jest odwołanie się do Art. 124 soborowej Konstytucji o Liturgii Świętej. Spójrzmy zatem do powołanego artykułu:

Drugi Sobór Watykański, Konstytucja o Liturgii
124. (...) Przy budowie świątyń należy troskliwie dbać o to, aby były przystosowane do sprawowania liturgii oraz ułatwiały wiernym czynny w niej udział.

Jasno widać, że Ojcowie Soborowi nie przewidywali konieczności "restauracji" tudzież "przystosowywania" już istniejących kościołów. A więc zapis Art. 90 instrukcji Inter Oecumenici jest jawnym nadużyciem i nadinterpretacją. Widać również, iż w soborowej konstytucji nie ma ANI SŁOWA o celebracji "twarzą do ludu".

Jedyny przepis, który mówi coś o "wstawianiu nowych ołtarzy" to obecny:

IGMR 303. (...) Gdy zaś w kościołach już istniejących dawny ołtarz jest tak ustawiony, że utrudnia uczestnictwo wiernych, a nie może być przeniesiony bez naruszenia wartości dzieła sztuki, należy zbudować inny ołtarz stały, artystycznie wykonany, i poświęcić go zgodnie z Pontyfikałem. (...)

Pomijając "drobny" szczegół, że powyższy przepis nie ma ŻADNEGO oparcia w konstytucjach Drugiego Soboru Watykańskiego, uprzejmie proszę naszych PT Czytelników o wytłumaczenie nam, dlaczego w 99,99%
już istniejących kościołów "dawne ołtarze były tak ustawione, że utrudniały uczestnictwo wiernych"? Dlaczego np. na Jasnej Górze "nie utrudniały" i tam nic nie wstawiono? I czy ten biały plastikowy rupieć z parafii w Mauthausen jest "artystycznie wykonany"?

Dodatkowo Art. 91 Instrukcji jedynie zaleca (a nie nakazuje) wystawianie w nowobudowanych kościołach ołtarza w taki sposób, aby można było przy nim celebrować w stronę ludu.

idźmy dalej:

W obowiązującej obecnie wersji IGMR (z roku 2002) - skreślono również wyraz "maius"
Altare exstruatur a pariete seiunctum, ut facile circumiri et in eo celebratio versus populum peragi possit, quod expedit ubicumque possibile sit.

czyli:
Ołtarz budować...

Instrukcja Świętej Kongregacji Obrzędów - "Eucharisticum Mysterium" z 25 maja 1967 r.:
54. Wolno odprawiać Mszę św. twarzą do ludu, pomimo że na ołtarzu znajduje się tabernakulum małe, ale odpowiednie.

Jak widać - Drugi Sobór Watykański wcale nie wypowiadał się na temat "kierunku celebracji", tym bardziej nie nakazał celebrować "twarzą do ludu" - jak się powszechnie uważa. Dopiero dokumenty WYKONAWCZE do soborowej Konstytucji o Liturgii zaledwie ZEZWOLIŁY na odprawianie "twarzą do ludu". Do 1964 r. było to surowo zabronione, aczkolwiek (jak pisze ks. dr Klaus Gamber w "Zwróćmy się ku Panu!", Wyd. Piotra i Pawła, Poznań 1998) wielu kapłanów, szczególnie podczas Mszy św. "dla młodzieży" popełniało to nadużycie, co było milcząco tolerowane przez wielu biskupów. Jak wiemy, działo się to również w Polsce - że wspomnę choćby publiczne nieposłuszeństwo okazane ówczesnym przepisom liturgicznym przez ks. Karola Wojtyłę podczas Mszy św. na Turbaczu w latach 50-tych, co zostało zresztą przez nieskromnych uczestników tego nadużycia uwiecznione tablicą pamiątkową.

W instrukcji wykonawczej Inter Oecumenici sfałszowano treść soborowej Konstytucji o Liturgii, a we Wprowadzeniu Ogólnym do Mszału Rzymskiego sfałszowano treść instrukcji wykonawczej Inter Oecumenici. I co? I nic.

Bo w końcu - kto tam przejmuje się takimi duperelami, jak weryfikacja treści przypisów? Tylko takie mendy, jak ci przebrzydli tradycjonaliści...

--------------------------------------

Tabernakulum

Franciszek kard. Arinze, Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów niedawno przypomniał biskupom, iż Najświętszy Sakrament nie może być przechowywany po kątach kościoła. Powinien On być umieszczany w punkcie centralnym świątyni, w należnym Mu miejscu. W swoim niedawnym wystąpieniu w katedrze w Westminster, przypomiał o swoim dokumencie z Synodu Biskupow z października 2005, w którym upomniał się o należne miejsce dla tabernakulum. Powinno ono być centrum naszej uwagi i modlitwy. Obecnie w wielu kościołach tabernakula umieszczane są w różnych miejscach tak, ze wierni mają problem z ich zlokalizowaniem. Mogli by za św. Marią Magdaleną powiedzieć: 'Zabrali mojego Pana i nie wiem, gdzie Go położyli'. Przypomniał również o należnym milczeniu i skupieniu po Komunii św. by mieć czas na osobistą modlitwę i spotkanie z Bogiem Trójjedynym. Zaapelował o ponowne odkrycie (sic!) tradycji przyklękania z szacunkiem w przytomności Najświętszego Sakramentu. Natomiast w kościołach praktykuje się 'muzykowanie' i różne metody rozpraszania uwagi. Uznał to za błędną praktykę, gdyż ludzie przychodzą do kościoła aby się modlić, a nie dla rozrywki oraz przypomniał, że Msza święta jest najwyższym aktem adoracji, chwały i dziękczynienia, jaki ludzkość może ofiarować Bogu (...) Nie jesteśmy równi Bogu. On, Stwórca Wszechświata, nie jest naszym kolegą. To nasz Stwórca. Bez Niego nie moglibyśmy istnieć. Tylko On jest bytem koniecznym. Powinniśmy mieć na uwadze ten fakt. Ksiądz kardynał negatywnie odniósł się do wszelkich 'nowinek' pokutujących w Kościele od lat 60-tych ubiegłego wieku. To Bóg - a nie człowiek - jest centrum rzeczywistości. Adorując Boga w Najświętszej Eucharystii, oddajemy należny hołd Bożej transcendencji. Osoba, która nie adoruje Boga, który na to zasługuje, jest jak dziecko, które nie szanuje swoich rodziców, co w rezultacie odbija się na tym dziecku bardzo niekorzystnie. Czy źle będzie, jeśli nazwę kogoś takiego głupcem? i dalej: Zadanie Kościoła to wyrażenie tej tajemnicy Boskiej, ktorą przekazał Jezus Chrystus i o jaką prosi każdego z nas: 'słuchać, przyjąć, uwierzyć'. Niezbędne jest przy tym zachowanie norm liturgicznych, znaczy to tyle, że kapłan nie może dodawać lub odejmować nic z tego co było ustalone w rycie. Bardzo często górę bierze tzw. 'zdrowy rozsądek' kapłana, który 'wie lepiej' i stara się dopasować liturgię do swego widzimisię. Efektem jest improwizacja i nierzadko synkretyzm.

Katechizm Kościoła Katolickiego w artykule 1183 nakazuje:
Tabernakulum powinno być umieszczone "w kościele... w najbardziej godnym miejscu, z największą czcią" (Paweł VI, enc. Mysterium fidei). Godna forma, właściwe umieszczenie i zabezpieczenie tabernakulum (Por. Sobór Watykański II, konst. Sacrosanctum Concilium, 128) powinny sprzyjać adoracji Pana, rzeczywiście obecnego w Najświętszym Sakramencie ołtarza.

Sługa Boży Paweł VI w 1965 r. (a więc już po zakończeniu Drugiego Soboru Watykańskiego) w swej wspaniałej encyklice Mysterium Fidei napisał:

"Ponadto niech [wierni] nie zaniedbują w ciągu dnia nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, który należy przechowywać w kościołach wedle przepisów liturgicznych w miejscu najdostojniejszym i z największą czcią, jako że jest ono dowodem wdzięczności, poręką miłości i obowiązkiem należnej czci względem Chrystusa Pana w tymże Sakramencie obecnego.

Czyż jest w katolickiej świątyni miejsce dostojniejsze niż środek Ołtarza Wielkiego?

W podobnym duchu wypowiadali się dwaj poprzednicy Pawła VI:

„Odłączenie tabernakulum od ołtarza, to rozdzielenie dwóch rzeczy, które przez swe pochodzenie i naturę winny pozostać zjednoczone” (Sługa Boży Pius XII, Przemówienie na Międzynarodowym Kongresie Liturgicznym, Asyż-Rzym, 18-23 września 1956 r.)

Św. Jan M. Vianney (...) nocami długie i słodkie spędzał godziny na adoracji Jezusa w Jego sakramencie miłości. I w świętym tabernakulum upatrywał źródło, z którego stale czerpał górne moce, jakimi odżywiał i odnawiał osobistą pobożność i którymi zapewniał skuteczność swej apostolskiej pracy, tak dalece, że do wioski Ars za czasów tego świętego męża, można odnieść najsłuszniej sławne słowa, którymi Poprzednik Nasz, ś+p Pius XII opisał chrześcijańska parafię: "Ośrodkiem jest kościół, ośrodkiem kościoła tabernakulum, a u jego boku konfesjonał, skąd przywraca się chrześcijańskiemu ludowi nadprzyrodzone życie lub zdrowie" (por. Discorsi e Radiomessaggio, t. 14, str. 452).
bł. Jan XXIII, encyklika Sacerdotii nostri primordia

Konstytucja o Liturgii Świętej Drugiego Soboru Watykańskiego (1962 r.) nie wspomina o lokalizacji tabernakulum, czyli nie przewiduje żadnych zmian.

Pierwsza Instrukcja Wykonawcza Inter oecumenici "o należytym wykonywaniu Konstytucji o Liturgii Świętej" (1964 r.) stwierdza:
95. Najświętszy Sakrament należy przechowywać w mocnym i nieusuwalnym tabernakulum, umieszczonym na środku ołtarza wielkiego, lub też bocznego, byleby naprawdę był piękny; albo - stosownie do uprawnionych zwyczajów*), które w poszczególnych wypadkach zatwierdza ordynariusz - także w innej części kościoła, naprawdę dostojnej i bogato ozdobionej.

*) np. katedra na Wawelu czy kościół Mariacki w Krakowie, gdzie tabernakulum OD NIEPAMIĘTNYCH CZASÓW jest w kaplicy bocznej, zamiast w prezbiterium.

Jak wiemy, "uprawnione zwyczaje" z wyjątku stały się powszechną normą.

Sapienti sat!

sobota, 7 października 2006

Człowiek na starość mądrzeje...


Da sind Dinge passiert, die so nicht hätten geschehen dürfen. Da wurden Altäre leichtfertig aus den Kirchen herausgeworfen und zum Glück auf den Dachböden aufbewahrt, so daß sie wieder restituierbar sind. Aber manche sind unwiederbringlich verloren gegangen. Doch das sind Ausnahmen. Es gab keinen Kahlschlag.

czyli po naszemu:

Zdarzały się sytuacje, które nie powinny się zdarzyć. Ołtarze były bezmyślnie wyrzucane z kościołów i szczęśliwie składowane w częściach na strychach, a więc nadają się do ponownego odtworzenia. Ale niektóre zostały utracone bezpowrotnie. Ale to tylko wyjątkowe sytuacje. To nie była akcja "likwidacji z korzeniami".

Nie, to nie ci przebrzydli lefewryści. To Karolowi kard. Lehmannowi (na zdjęciu), Metropolicie Moguncji i przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Niemiec się tak wzięło na wspominki z okazji 70-tej rocznicy urodzin.

Popieram, Wasza Eminencjo! Przywracanie Ołtarzy Wielkich proponuję zacząć od własnego podwórka. Od katedry w Moguncji. Proszę dać swoim proboszczom dobry przykład!

Z cyklu: mity posoborowe - "Obowiązek" celebracji "twarzą do ludu"


Ponieważ wielu nieuków (nierzadko znajdujących się wysoko w hierarchii Kościoła katolickiego) upiera się przy twierdzeniu iż istnieje rzekomo nakaz celebrowania "twarzą do ludu", w dodatku wprowadzony rzekomo przez Drugi Sobór Watykański, chcielibyśmy niniejszym przypomnieć iż jest to NIEPRAWDA i FAŁSZ. I pewnie dlatego w parafii Mauthausen - zamiast na Ołtarzu - Msze święte odprawia się na monstrualnym plastikowym ceowniku :-)

---------------------

We wish to emphasize, however, that the celebration of the whole Mass facing the people is not absolutely indispensable for pastoral effectiveness. The entire liturgy of the Word, in which the active participation of the faithful is amply achieved through dialogue and song, already proceeds facing the people and is all the more intelligible now that it uses the people’s own language.

Chcemy podkreślić, że celebrowanie całej Mszy "twarzą do ludu" nie jest absolutnie niezbędne dla efektywności duszpasterskiej. Cała Liturgia Słowa, podczas której aktywne uczestnictwo wiernych jest dostatecznie osiągnięte przez dialog i pieśni, już odbywa się twarzą do ludu i jest bardziej "czytelna" poprzez użycie języka narodowego.

Soborowa Komisja Liturgiczna - Consilium, List, Le renouveau liturgique, N. 6, 30.06.1965.
Cytat za: abp. Hannibal Bugnini CM - Reforma Liturgiczna 1948-1975


---------------------

Above all because for a living and participated liturgy, it is not indispensable that the altar should be versus populum: in the Mass, the entire liturgy of the Word is celebrated at the chair, ambo or lectern, and, therefore, facing the assembly.

Mimo wszystko, nie jest niezbędne dla osiągnięcia żywego i aktywnego udziału w liturgii, aby ołtarz umożliwiał celebrację "twarzą do ludu": Podczas Mszy, cała Liturgia Słowa jest celebrowana przy miejscu przewodniczenia, ambonie lub ambonce, czyli twarzą w kierunku zgromadzenia.

Soborowa Komisja Liturgiczna - Consilium, List L'heureux développement, N. 6, 25.01.1966,
Cytat za: abp. Hannibal Bugnini CM - Reforma Liturgiczna 1948-1975


---------------------

The arrangement of the altar "versus populum" is certainly something desirable in the current liturgical legislation. Nonetheless, it is not an absolute value over every other one ... It is more faithful to the liturgical sense in these cases to celebrate at the existing altar with the backs turned to the people than to maintain two altars in the same sanctuary. The principle of the oneness of the altar is theologically more important than the practice to celebrate turned towards the people.

Ustawienie ołtarza tak, aby umożliwiał odprawianie "twarzą do ludu" jest z pewnością czymś pożądanym przez obecne przepisy liturgiczne. Niemniej nie jest to wartość absolutna, ponad wszystkie inne ... Bardziej wierne duchowi liturgii w tych przypadkach [gdy jest już "stary" ołtarz] jest celebrowanie przy istniejącym ołtarzu z plecami zwróconymi ku ludowi niż utrzymywanie dwóch ołtarzy w tym samym prezbiterium. Zasada "jednego ołtarza w prezbiterium" jest teologicznie ważniejsza niż praktyka celebrowania "w kierunku ludu".


Komentarz KKBiDS ad altare, Nr 3.
Cytat za: Pismo urzędowe Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Notitiae Nr. 29 (1993 r.) s. 249


---------------------

Jak więc jasno widać, ZWYCZAJNYM sposobem celebracji Mszy świętej również dzisiaj (a przynajmniej było tak w 1993 r.) jest celebracja Liturgii Eucharystycznej TWARZĄ DO OŁTARZA, przy czym chodzi tu o ołtarz "stary", a nie o dostawiony przed niego do prezbiterium stołowy "mebel" (w którym nierzadko nie ma nawet żadnych relikwii!). Na potwierdzenie tej tezy - fragment Wprowadzenia Ogólnego do Mszału Rzymskiego (IGMR):

157. Po odmówieniu modlitwy kapłan przyklęka, bierze Hostię konsekrowaną w tej Mszy świętej i trzymając ją uniesioną nieco nad pateną lub nad kielichem, zwrócony do ludu (versus ad populum) mówi: Oto Baranek Boży i wspólnie z ludem dodaje: Panie, nie jestem godzien.

158. Potem, zwrócony do ołtarza (ad altare conversus), kapłan mówi cicho: Ciało Chrystusa niech mnie strzeże na życie wieczne i ze czcią spożywa Ciało Chrystusa. Następnie bierze kielich i mówi: Krew Chrystusa niech mnie strzeże na życie wieczne, po czym ze czcią przyjmuje Krew Chrystusa.

i teraz zagadka dla naszych miłych czytelników: PO CO to rozróżnienie, skoro mamy niby obowiązkowe "ołtarze ludowe" i niby obowiązkową "Mszę świętą przodem do ludu"? Jaka jest różnica między "zwróceniem się do ludu" a "zwróceniem do ołtarza", skoro to niby w tym samym kierunku? A MUSI
być różnica, skoro rubryki to tak WYRAŹNIE rozróżniają.

---------------------

A może ktoś nam wyjaśni, jakie to przepisy Kościoła nakazały ZDEMOLOWAĆ wnętrza naszych świątyń, WYRZUCAĆ wiekowe ołtarze na śmietnik i wstawiać w ich miejsce stoły biesiadne, nierzadko o zerowej wartości artystycznej? Jesli ktoś wie - prosimy o kontakt e-mailowy lub zapraszamy do dyskusji na naszym Forum dyskusyjnym.

---------------------

Na zakończenie - cytat ze znanego liturgisty, ks. dra Klausa Gambera:

Pytanie 12

Dlaczego przez zwrócenie się kapłana przodem do ludu charakter Mszy jako Ofiary mialby być jak to się sądzi - mniej wyraźnie podkreślony?

Mam inne pytanie: Skoro w kręgach ekspertów dobrze się wie, że w przypadku „ołtarza ludowego" nie można się powoływać na wczesnochrześcijańską praktykę, to dlaczego nie wyciąga się stąd koniecznego wniosku i nie usuwa „stołów do uczty" w zadziwiająco podobny sposób postawionych na całym świecie?

Otóż dlatego właśnie, że bardziej niż stara praktyka odpowiadają one nowemu pojmowaniu Mszy i Eucharystii. Wyraźnie pragnie się dzisiaj uniknąć skojarzenia, że „święty stół" (jak nazywa się on na Wschodzie) to ołtarz ofiarny. Może to być także przyczyną, dla której prawie wszędzie stawia się na nim bukiet kwiatów oraz dwie lub trzy świece, na podobieństwo stołu nakrytego do świątecznego posiłku spożywanego w rodzinnym kręgu. Świece stawia się po lewej stronie „stołu", podczas gdy wazon z kwiatami zajmuje stronę przeciwną. Ten brak symetrii jest zamierzony; nie powinno się tworzyć żadnego punktu odniesienia, a takim dotychczas był krzyż, ze świecami ustawionymi po jego prawej i lewej stronie. Ma to być właśnie stół do posiłku.
Stoi się przed ołtarzem ofiarnym. a nie za nim. Ta reguła obowiązywała już kapłana-ofiarnika w pogaństwie. Jego spojrzenie zwracało się ku znajdującemu się w świątyni wizerunkowi bóstwa, któremu składano ofiary. Podobnie działo się w świątyni jerozolimskiej. Tutaj również kapłan składający krwawą ofiarę stał pried „Stołem Pana" (por. Mal. 1:12), jak nazywano wielki ołtarz całopalenia umieszczony na świątynnym dziedzincu naprzeciw zawierającego Arkę Przymierza "Świętego Świętych"; miejsca, w którym zamieszkiwał Najwyższy (por. Ps 116:17).
Posiłek spożywa się w kręgu rodzinnym, któremu przewodzi ojciec rodziny; we wszystkich jednak religiach ofiarę składa specjalnie do tego celu wyznaczony ofiarnik, składa ją w - lub przed świętym miejscem (może to być także święte drzewo). Ofiarnik jest wzięty z tłumu i zajmuje miejsce przed nim, przed ołtarzem, w obliczu bóstwa.
Od dawien dawna podczas składania ofiary ludzie zwracali się w kierunku tego, komu składano ofiarę, a nie ku współuczestniczącym.
Orygenes oddaje pogląd wczesnego Kościoła, gdy komentując Księgę Liczb mówił (10, 2):
„Ten, kto stoi przed ołtarzem daje świadectwo pełnienia kapłańskich czynności. Urząd kapłański polega zaś na składaniu ofiar przebłagalnych za grzechy ludu".
Jest to myśl, która dziś, gdy coraz bardziej zanika świadomość grzechu, wydaje się, że została zatracona.
Luter jak wiadomo negował charakter Mszy Świętej jako Ofiary. Upatrywał w niej tylko głoszenie Słowa Bożego wraz z następującym po tym „świętem wieczerzy". Dlatego też postawił cytowane na początku wymaganie, aby kapłan zwrócił się ku wiernym.
Rozmaici nowocześni teologowie katoliccy wprawdzie nie negują wprost ofiarnego charakteru Mszy Św., pragną jednak zepchnąć go na dalszy plan tak, aby bardziej podkreślić charakter Mszy jako uczty. Często czyni się tak ze względów ekumenicznych z uwagi na protestantów, gdy jednocześnie nie bierze się pod uwagę odpowiednich względów wobec prawosławnych Kościoiów Wschodnich, prawosławnych, dla których ofiarny charakter ,,Boskiej Liturgii" jest niezaprzeczalny.
Zmianę w pojmowaniu Mszy i Eucharystii spowoduje dopiero usunięcie obecnych stołów i powrót do odprawiania przy „wielkim ołtarzu"; zmianę polegającą na uznaniu we Mszy Św. aktu adoracji i uczczeniu Boga, i podziękowaniu za Jego dobrodziejstwa, uznaniu w Niej aktu zbawienia i powołania do Jego niebieskiego Królestwa oraz jako mistycznego uobecnienia Ofiary Krzyżowej Pana.
Jak już mówiliśmy nie wyklucza to pełnienia Liturgii Słowa z pulpitu lub miejsc przeznaczonych dla duchowieństwa. Jednak wszystkie modlitwy należy odmawiać w kierunku wschodnim, tj. przodem do wizerunku Chrystusa w apsydzie oraz przodem do krzyża stojącego na ołtarzu.
Ponieważ podczas naszej ziemskiej pielgrzymki nie możemy ujrzeć całej wielkości świętowanego Misterium - nie mówiąc już o tym, że nie ujrzymy samego Chrystusa i „niebiańskiej wspólnoty" - więc nie wystarczy ciągle mówić o podniosłości Ofiary Mszy Swiętej. Należy raczej uczynić wszystko, aby Jej wielkość ukazać ludziom naocznie przez samą celebrację, jak i przez artystyczny wystrój świątyni, a przede wszystkim ołtarza. Zarówno w odniesieniu do czynności kultowych jak i do wizerunków należy stosować to, co Pseudo Dionizy Arepagita w swojej rozprawie „O świętych Imionach" nazywa „świętymi welonami", które - jak pisze:
teraz jeszcze ukrywają to, co duchowe, w tym co poznajemy zmysłami; to co ponadziemskie, w tym co ziemskie; okrywają postacią i obrazem to, co nie ma ani kształtu ani postaci... Z czasem jednak, gdy staniemy się już nieprzemijający i nieśmiertelni oraz spoczniemy w błogosławionym pokoju u boku Jezusa Chrystusa, pozostaniemy na zawsze razem z Panem - jak powiada Pismo (por. 1Tes. 4:17) - całkowicie przepełnieni widokiem jego widzialnego objawienia się".


Cytat za: ks. dr Klaus Gamber - Zwróćmy się ku Panu! - z przedmową Józefa kard. Ratzingera, Wydawnictwo Piotra i Pawła, Poznań 1998

Biskup Keczup

Prasa hamerykańska informuje iż Konferencja Episkopatu USA zaangażowała się w aktywne popieranie postulatów podwyżki płac dla rzekomo źle opłacanych pracowników farm, na których uprawia się pomidory, z których wyrabia się keczup dla sieci McDonald's.

Szkoda, że biskupi z USA z podobnym zaangażowaniem nie domagali się życia dla ś†p Teresy Marii Schiavo, zagłodzonej rok temu na mocy wyroku sądowego.

Karnawał z Harrym Potterem

Msza (?) święta (?) karnawałowa (główny bohater: Harry Potter) w parafii św. Mikołaja w Claustrhal (Niemcy), celebrowana przez poprzedniego proboszcza, ks. Gwidona Busche:
Od kilku lat nowym proboszczem jest ks. Jan Nalepa

Rzućmy jeszcze okiem na "stary" ołtarz, który "zmurszał" w latach 60-tych

co oczywiście "wymagało" wybudowania "nowego", zgodnie z "ówczesnymi wytycznymi"

piątek, 6 października 2006

Ojciec Socjusz pałą przypierniczy...

Ojciec Socjusz to kapłan, który u jezuitów w nowicjacie pełni funkcję zastępcy "bossa". Szkoda, że ojcowie jezuici w swoim słowniczku nie wyjaśniają, kto to jest ten "boss", ale to drobny szczegół.

Najważniejsze, że wiemy, jak wygląda obrzęd przekazania "władzy", czyli "zmiana Ojca Socjusza". Jak widać "materią" tego "sakramentalium" jest przekazanie kija bejzbolowego.





Możemy również zauważyć, iż w jezuickim nowicjacie sutanny używa się wyłącznie podczas obłóczyn

, a i koszuli z koloratką też dość rzadko. "Strojem duchownym" na codzień jest koszula i dżinsy.


Ojcu Socjuszowi radzimy - skoro nie ubiera sutanny nawet do Mszy świętej - aby na przyszłość zakładał humerał. Przynajmniej nie będzie wtedy widać, że koncelebruje w koszuli z koloratką, która wyłazi mu spod rozchełstanej alby.


Proszę również zwrócić uwagę na zwisający na szyi Ojca Socjusza "kluczyfix" na gustownej smyczy z wypisaną "modlitwą": wuwuwu-jezuici-pe-el