środa, 13 czerwca 2007

Receive the Power

Jak donosi serwis ŚDM - XXIII Światowe Dni Młodzieży w Sydney mają już swój hymn. 13 maja 2007 r. ogłoszono, że zwycięzcą konkursu, do którego zgłoszono 120 utworów został australijski kompozytor Guy Sebastian. Jego utwór „Receive the Power” spełnia wszystkie kryteria postawione przez organizatorów. Już w kwietniu hymn został zatwierdzony przez Papieską Radę ds. Świeckich.


„Kiedy organizatorzy wysłuchiwali go pierwszy raz, od razu wiedzieli, że znaleźli hymn, którego szukali” – powiedział kierujący pracami Komitetu Australijskiego ŚDM w Sydney bp Anthony Fisher. Utwór „Receive the Power” spełnia wszystkie kryteria merytoryczne, podejmuje w treści tematykę spotkania, a ponadto będzie łatwy do śpiewania w różnych językach przez wielkie rzesze młodzieży. „Jesteśmy pewni, że hymn będzie grany i śpiewany podczas ŚDM w Sydney przez młodych katolików z każdego kraju” – powiedział bp Fisher. Płyta z hymnem będzie dostępna na rynku od połowy roku.


Cóż... A co się Benedykt XVI nie nagadał o konieczności stosowania łaciny podczas spotkań międzynarodowych... A te głąby w Australii dalej chcą urządzać wielonarodowy bełkot. O co zakład, że "oficjalna wersja" hymnu podczas Mszy świętych będzie śpiewana po angielsku? No bo niby jak?

Zwycięzca konkursu Guy Sebastian pochodzi z Adelajdy i jest znany w Australii jako zwycięzca pierwszej edycji tamtejszego Idola (2003 r.). Od tego czasu wydał 3 albumy (wszystkie znajdują się pośród 5 pierwszych miejsc w rankingach myzyków australijskich) i 20 singli (3 pierwsze obecne wysoko w tamtejszych rankingach).

Niestety serwis "sekty wojtylian" nie napisze już, jaki to światopogląd wyznaje nasz autor-wierszokleta. Jak czytamy w jednym z wywiadów:

- Niedawno była minidebata na temat twojej wypowiedzi, mówiłeś, że masz wielu przyjaciół homoseksualistów i że namalowano ci napis "pedzio" na samochodzie, czy te poglądy nie kłócą się z twoją wiarą chrześcijańską?


- To jest ta smutna strona chrześcijaństwa. To nie jest tak, jak powinno być. Bywałem w gejowskich klubach wiele razy. To jest stary, fundamentalistyczny sposób myślenia, który niestety rozprzestrzenił się po wszystkich tych pokoleniach. Oni utracili kluczowy punkt chrześcijaństwa, którym jest miłość. Bóg kocha ludzi niezależnie od tego, czy są biali, czarni, homoseksualni, hetero, biseksualni, jacykolwiek. Jako chrześcijanie nigdy nie zamierzamy zbliżyć się do bycia bezgrzesznymi lub doskonałymi, a ja sam nie jestem lepszy od nikogo na tej planecie, ale celem Nr 1 dla nas jest miłość tak silna, jak tylko potrafimy. Naszym celem jest być jak Bóg, więc - jak dla mnie - myślę, że jest bardzo podłe, gdy ludzie zatracają się w swojej religii (zostają fundamentalistami). To zabawne, ale Shannon, Anthony, wszyscy moi koledzy z branży - otrzymali już łatkę "pedała". Jak tylko "wrośniesz" w branżę - zostajesz "pedziem".

- Nie jesteś przeciwnikiem małżeństw homoseksualistów?

- Tak naprawdę nie jestem przeciwnikiem czegokolwiek. Jeśli chcesz żyć w parze homo - dlaczego nie? Nie zajmuję w tej sprawie określonego stanowiska, bo nie mam pojęcia jak to jest, jeśli ktoś ci zabrania kogoś tam poślubić. Według mnie to jest nieuczciwe.



I pomyśleć, że za rok ten fagas, stojący na estradzie obok Ojca świętego, będzie ukazywany młodzieży z całego świata, jak wzór cnót wszelakich (no bo przecież napisał i zaśpiewa hymn)...

Może któryś z polskich biskupów, którzy będą na miejscu, w ramach "otrzymywania Jego mocy" przypomni panu Sebastianowi, że o miłości Pan Jezus mówił w krótkich, żołnierskich słowach: "Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania" (J 14:15). Włącznie z szóstym.

Ze swej strony proponujemy (skoro łacina niemodna) prosty do nauczenia tekst hymnu, który będzie w stanie zaśpiewać cała zgromadzona młodzież:

Άγιος ο Θεός, άγιος ισχυρός, άγιος αθάνατος ελέησον ημάς.
Αμήν