wtorek, 26 stycznia 2010

...bo odmawiali różaniec w kościele

Jak donosi l'Express, proboszcz wezwał policję, aby usunęła z kościoła wiernych odmawiających Różaniec.

Skrót za Forum Frondy:
...stabilna grupa wiernych od kwietnia 2008 roku prosi biskupa o Mszę odprawianą w klasycznym rycie rzymskim. Od tamtego czasu żadnego odzewu (glanowania każdego księdza chcącego odprawiać w Klasycznym Rycie Rzymskim nie traktuję jako „odezwu”). Wierni przyszli 23 stycznia do świątyni i zaczęli się modlić na różańcu, zaś przed wejściem rozwinęli transparent z hasłem: „prawo do Liturgii Nadzwyczajnej”. Przyszedł zakrystian i kazał się wiernym wynosić, na co usłyszał: modlimy się. Po niedługim czasie przyjechały zatem 3 samochody policyjne i policjanci wyrzucili okupantów ze świątyni, powołując się na zgodę od biskupa by to uczynić.

jak czytamy na naszym forum:

W samym Paryżu jest kilkadziesiąt "stabilnych grup", praktycznie w każdej większej parafii. Tymczasem kuria twierdzi, że nie ma zainteresowania i że potrzeby zostały zaspokojone (ten kit próbowali wcisnąć papieżowi podczas wizyty tydzień temu). Warto wiedzieć, że owo zaspokojenie potrzeb to... dwie msze niedzielne, bo o takich detalach, jak msza w co drugi poniedzialek czy co trzeci czwartek nie wspominam, bo to zazwyczaj izolowane inicjatywy pojedynczych wiernych lub księży. Jedna msza niedzielna o 12.15 została wprowadzona w Ste Jeanne de Chantal, tuż po opublikowaniu motu proprio i jako tako się trzyma: uformowano ministrantów, scholę etc. Druga była w XIV dzielnicy, ale nie w kościele parafialnym tylko w malutkiej kaplicy na peryferiach. Jej sukces i wpływ na parafian były tak duże, że postanowiono ją zarżnąć przenosząc po roku na drugi koniec parafii i zastępując jedną niedzielę w miesiącu novusem po łacinie. Dwóch księży, którzy motu proprio w swych parafiach wprowadzać chcieli - biskup wypieprzył z diecezji: poszli do Tulonu, a gdzież by indziej, a w parafiach proszących o msze odsyła się do tradi-gett czyli dwóch kościołów, gdzie msza jest od 1984/88 roku. Oto "wielkoduszna" odpowiedz kurii: dojedźcie se metrem.
W tym konkretnym wypadku prośba z podpisami wiernych etc. została przedstawiona proboszczowi w kwietniu 2008 roku. Między kwietniem a listopadem trwały rozmowy i pertraktacje, proboszcz najpierw zastrzegł, że nie podobają mu się inicjatorzy i będzie rozmawiać tylko z tymi, którzy znajdą łaskę w jego oczach, ale nie wykluczył udzielenia zgody. Jednak od tamtej pory nie odpowiada na listy ani na telefony i wszelkie próby kontaktu odbijają się od muru milczenia. Ta grupa to jakieś 90 rodzin, których aspiracje jak widać są mniej ważne niż duszpasterstwa rozwodników czy zbiórki pieniężne na marksistowskie organizacje wywrotowe typu CCFP.
Indultowcy postanowili więc sięgnąć po metody terrorystyczne: odmawiają w kościele różaniec. Nic dziwnego, ze proboszcz nasłał na nich policję (trzy autokary ZOMO-wców!). Kto to widział w kościele katolickim odmawiać różaniec...