poniedziałek, 18 lipca 2011

"Blessed night" w Łodzi nie wypaliła - kolejna impreza odwołana


Czyżby ks. Michał Misiak odstawił to, co do tej pory palił i zaczął oddychać świeżym powietrzem? Na stronie archidiecezjalnej czytamy:

Nie będzie więcej dyskotek ewangelizacyjnych. Młodzież z łódzkiej diakonii ruchu światło-życie podjęła decyzję o zmianie form działalności. Teraz stawia na pracę organiczną. W czerwcu nie odbędzie się też festiwal "Łódź for Trinity".
Impulsem do rezygnacji z dyskotek była słaba frekwencja na imprezach organizowanych po beatyfikacji Jana Pawła II. Zamiast kilku tysięcy młodych osób przyszło na nie około 800. "Oczywiście są owoce tych spotkań. Jeden z koncertów miał mocny, ewangelizacyjny charakter, zgłaszali się młodzi ludzie do spowiedzi" - przyznaje ks. Michał Misiak, jeden z inicjatorów dyskotek. "Jednak to, że odzew młodzieży był niewielki, dało nam dużo do myślenia" - podkreśla kapłan.
Przez kilka kolejnych dni po beatyfikacji Jana Pawła II młodzież z diakonii ewangelizacji ruchu Światło-Życie spotykała się na spotkaniach modlitewnych. "Pytaliśmy naszego Pana o drogę, jaką powinniśmy pójść. I dostaliśmy w trakcie tych modlitw bardzo wyraźne sygnały, że powinniśmy zrezygnować ze spektakularnych, wymagających dużych pieniędzy, imprez. Słowa Pisma Świętego wskazały nam jako patrona działań Jana Chrzciciela" - opowiada ks. Misiak.
Grupa podjęła zatem decyzję. "Koniec organizacji dyskotek w klubach. Nie będziemy więcej zapraszać młodych ludzi do miejsc, w których na co dzień nie dzieje się wiele dobrego" - deklaruje duchowny. Młodzież nie zaprzestaje jednak działalności ewangelizacyjnej. "Będziemy się tam pojawiać, bawić, tak jak inni, ale do Pana Boga kierować będziemy w rozmowach indywidualnych. Stawiamy na spotkania face to face, a nie na bieganie do sponsorów" - opisuje ks. Misiak.
Konsekwencją tej decyzji jest również rezygnacja z organizacji w połowie czerwca dużego festiwalu ewangelizacyjnego "Łódź for Trinity". "Być może wrócimy do tego projektu w przyszłym roku szkolnym. Teraz imprezę odwołujemy" - mówi ks. Misiak.
Cieszę się bardzo, że łódzka młodzież już nie "poczuje się jak w Heaven". Zastanawiam się tylko, dlaczego kuria metropolitalna w Łodzi, programowo zwalczająca kościelną łacinę, nie ma nic przeciwko zaśmiecaniu eklezjalnej polszczyzny jakimiś płytkimi wyrażeniami w języku angielskim, że nie wspomnę już o rynsztokowym słownictwie typu "wjazd 10 złotych" jak na plakacie powyżej. No, al w końcu nie od razu Kraków zbudowano. Miejmy nadzieję, że kierunek jest dobry, a ks. Misiak zostanie skierowany tam, gdzie nauczy się pokory i zrozumie sens swojego kapłańskiego powołania. Sugerujemy kapelanię w jakimś szpitalu.