środa, 18 kwietnia 2012

KEP ostrzega przed objawieniami prywatnymi

Biskupi ostrzegają przed objawieniami prywatnymi:
każde objawienie prywatne, aby mogło być użyteczne dla innych osób, a nawet dla ogółu wiernych, musi być uznane przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Dlatego trzeba zachować wielką ostrożność w przyjmowaniu treści dotyczących wiary i moralności zawartych w objawieniach prywatnych. Pamiętajmy o mocnych słowach Świętego Pawła z Listu do Galatów: Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty! (Ga 1,8-9). Teksty zgodne z nauką Kościoła są potwierdzone opinią upoważnionego teologa i mają tzw. „imprimatur”, czyli aprobatę Biskupa lub Wyższego Przełożonego Zakonnego. I tylko takie pisma powinny kształtować naszą wiarę, poglądy i postawy.

Jak można się domyślać, biskupi w bezpośredni sposób nawiązują tu do słynnych "objawień" w Medjugorie, reklamowanych przez Katolicką Agencję Informacyjną czy też "orędzi" otrzymywanych przez wspólpracowniczki ks. Piotra Natanka.

Ze swej strony chcielibyśmy również przypomnieć dwie nie mniej słynne postaci, które są na bakier z dogmatyką i dyscypliną katolicką i również chwalą się publicznie, że swoje całe życie opierają na rzekomych "objawieniach".

...Jedną z najmocniejszych łask otrzymałam w Ein Karem: myślałam o założeniu z kilkoma przyjaciółkami czegoś nowego, ale usłyszałam od Matki Bożej: „Nie…, to Kościół: błogosławionaś ty między niewiastami, to będzie Kościół”.
(...)
Bóg mnie nie przygotowywał poprzez teatr, ale przez naukę, przez chemię, i dał mi ogromne łaski. Opowiadałam, że spotkałam Kiko po raz pierwszy, bo moja siostra mówiła: „Poznałam pewnego «mesjanistę», takiego jak ty; musisz go poznać”. Umówiliśmy się na Placu Cibeles, w barze naprzeciwko poczty. Spóźnił się pół godziny, a na koniec, kiedy już musiał wychodzić, poprosił mnie o tysiąc peset – pieniądze na taksówkę.
(...)
Wtedy, w tym barze w Palomeras Altas, patrzyłam na Kiko tak sobie, bo miałam za sobą wielkie cierpienia, a on wydawał mi się młodzieniaszkiem w pełni „kursylizmu”… I on mi mówi, że miał widzenie Matki Bożej, że mu powiedziała, żeby zakładać wspólnoty, jak Święta Rodzina z Nazaretu...
Carmen Hernandez, Rzym, 28 czerwca 2002 r.