wtorek, 27 sierpnia 2013

O jedności doktryny i dyscypliny

(...)

4. Wiadomo wam, czcigodni Bracia, na jakich błędnych podstawach opierają się wcześniej wspominani ludzie oraz ich zwolennicy i gdzie ma początek żądza, która pcha ich ku rozpętaniu rewolucji w Kościele. Nie uważamy, aby zbędne było sprostować wiele z ich nauk i objaśnić je tutaj. Od dłuższego już czasu ta błędna idea rośnie w siłę i szerzy się w wielu krainach. Idea owa rozlewa się dzięki bezbożnemu i absurdalnemu systemowi indyferentyzmu religijnego, który twierdzi, że religia chrześcijańska może się udoskonalać z biegiem czasu. O ile wyznawcy tej fałszywej idei obawiają się zastosować zwichnięty pomysł doskonalenia się - do prawd wiary, o tyle stosują go do zarządu i dyscypliny Kościoła. Co więcej, aby zaprząc wiarę do swego błędu, podstępnie i zwodniczo uzurpują sobie autorytet teologów katolickich. Teologowie owi podważają tu i ówdzie trwałą i nie podlegającą erozji zmian jedność między nauczaniem i dyscypliną Kościoła, co stanowi fundament tej rewolucji. Jak tylko uda im się to osiągnąć, twierdzą kategorycznie, że w obecnych czasach w dyscyplinie Kościoła, zarządzaniu nim oraz w kulcie zewnętrznym jest wiele rzeczy, które nie odpowiadają charakterowi naszych czasów. Te rzeczy, twierdzą oni, winny być zmienione, gdyż w obecnej postaci są szkodliwe dla wzrostu i dobrobytu religii katolickiej, a dzięki ich utrzymywaniu nauczanie wiary i moralności cierpi wiele szkód. Dlatego ukazując swoją gorliwość religijną oraz stawiając się za wzór pobożności, wymuszają reformy, poczynają zmiany i udają, że odnawiają Kościół.

5. Naprawdę, owi reformatorzy stosują takie zasady. Dodatkowo proponują oni i publikują je w wielu broszurach, które są dystrybuowane zwłaszcza w Niemczech. Jasno wynika to książeczki wydanej w Offenburgu przez wcześniej wspominanego F. L. Mersy, przewodniczącego zawiązywanych tamże wywrotowych spotkań, który zebrał niegodziwie wszystko stamtąd i wydał ponownie. Podczas gdy ci ludzie haniebnie błądzą w swoich przekonaniach, polecają [czytelnikom] popadnięcie w błędy potępione przez Kościół w konstytucji Auctorem Fidei n.78 opublikowanej przez naszego poprzednika, Piusa VI, 28 sierpnia 1794. Przypuścili oni również atak na nieskażoną doktrynę, którą - jak sami twierdzą - chcą zachować zdrową i bezpieczną. Albo nie rozumieją oni sytuacji, albo podstępnie udają, że nie rozumieją. Jeśli uważają oni, że cała, bez wyjątku, zewnętrzna forma Kościoła może zostać zmieniona, czyż nie zamierzają zmieniać nawet tych zasad dyscyplinarnych, które mają swe podstawy w prawie Bożym i które są złączone ścisłymi więzami z doktryną wiary? Czyż to nie prawo wiary tworzy prawo sprawowania [czynności]? Co więcej, czyż nie próbują oni humanizować Kościoła poprzez odłożenie na bok nieomylnej i Bożej władzy, której Bożą wolą jest on rządzony? I czyż nie powoduje to w efekcie przekonania, że obecna dyscyplina Kościoła  to tylko upadki, niejasności i inne niedogodności podobnego typu? I udawania, że obecna dyscyplina zawiera wiele elementów, które szkodzą bezpieczeństwu religii katolickiej? Jak to jest, że osoby prywatne uzurpują sobie prawa przynależne jeno papieżowi?

(...)

fragment, encyklika Quo Graviora, Grzegorz XVI, AD 1833
tłumaczenie własne z języka angielskiego