sobota, 21 grudnia 2013

Balladka o dwóch koniach

czyli o Franciszkanach Niepokalanej i o Amerykańskiej Konferencji Przełożonych Zakonnych. No i o woźnicy.
Ech ubawi was ogromnie, w parę chwil balladka ta
Raz w zaprzęgu szły dwa konie, szły w zaprzęgu konie dwa
Pierwszy był to koń posłuszny, który w galop, cwał, czy trucht
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał na najmniejszy bata ruch
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, na najmniejszy bata ruch 
Za to drugi koń był hardy, nieposłuszny, pędziwiatr
W biegu szybki, w pysku twardy, furda lejce, furda bat
Zaś, gdy chodzi o woźnicę, który w koźle z batem tkwił
Bardzo on to kierownicze stanowisko lubił był
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, stanowisko lubił był 
Ten woźnica dnia każdego myślał mrużąc ślepia złe
Skarcę konia niegrzecznego - gotów jeszcze kopnąć mnie
Lecz coś przecież robić muszę, albo z kozła ruszać precz
Autorytet się mnie kruszy, autorytet ważna rzecz!
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, autorytet ważna rzecz 
Po czym w stajni, już przy żłobie ten woźnica bat swój brał
Brał go tęgo w dłonie obie i.................................... ........
..........................................................dobrego konia prał
A do niegrzecznego mawiał, strojąc głos na srogi ton:
"Jak się będziesz, chamie, stawiał, to zarobisz tak jak on"
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, to zarobisz tak jak on 
Z tej balladki smakowitej niech popłynie morał w świat
Gdy mieć pragnie autorytet tchórz, co w ręku trzyma bat
Kto się stawia, ten ma z tego mimo wszystko jakiś zysk
A kto słucha i ulega, ten najpierwszy bierze w pysk
Jupi, jupi, jaj, jupi, jaj, ten najpierwszy bierze w pysk !
(W. Młynarski "Ballada o Dwóch Koniach")
Wszelkie podobieństwo koni i woźnicy do kogokolwiek jest nieprzypadkowe i zamierzone.